chmury przesuwały promienie słońca
jak wskazówki w wielkim zegarze
zawieszonym w centralnym punkcie galaktyki
wyszydzany przez wiatr
niosący drwinę
górskich dialektów
zamieniłem się w karła
szukającego w ruchomych kępach traw
miniaturowych cerkwi
w których Bóg przechowywał
cierpką substancję
pozwalającą motylom
wykluwać się z larw