Powróciwszy z pewnej podróży, czytając Platona i Arystotelesa, pijąc sok z buraków pomieszany z sokiem jabłkowym, patrząc na nażarte, śpiące i wybiegane psy, korzystając z dobrodziejstwa posiadania własnej witryny, pozwalam sobie, w zastępstwie wysyłania świątecznych sms-ów, drogą niniejszą złożyć wszystkim zainteresowanym bożonarodzeniowe oraz noworoczne życzenia. Hmmm… może i tutaj w ramach dalszego folgowania pozwolę sobie jeszcze na pewien komfort i wyręczę się sprawdzonym przyjacielem, którego płytę The Red Sea, będąc pogrążonym w egzystencjalnej udręce, kupiłem na Coldharbour Lane w Blacker Dreadzie za ostanie funciaki jakie zostały mi na karcie kredytowej. W kilka dni po wysłuchaniu albumu los przyniósł wielkie, pozytywne zmiany. Z Augustusem Pablo nie ma żartów. Enjoy!
P.S.Tak tylko w ramach didaskaliów dodam, że ów album powstawał gdy przebywałem u mamy w brzuchu.