ŚWIĘTA WOJNA BEZ KOŃCA

///ŚWIĘTA WOJNA BEZ KOŃCA

Tylko martwi ujrzeli koniec wojny

Platon

Pierwszym przywódcą tej krwawej terrorystycznej organizacji był Ahmed Jassin, niemal całkowicie niewidomy, szepczący na granicy słyszalności i częściowo sparaliżowany inwalida na wózku. I gdyby nie potwierdzony ponad wszelką wątpliwość fakt jego istnienia można by uznać, że był on jedynie eterycznym symbolem zbiorowej emanacji stanu umysłu członków Hamasu – trudno bowiem o lepszą metaforę tego czym był i jest Hamas.

Na początku ustalmy więc dwie zasadnicze kwestie.

Po pierwsze – Hamas to terroryści:

– październik 1994 r. – zamach na autobus w Tel Awiwie (zginęły 22 osoby, a 56 zostało rannych);

– luty 1996 r. – zamach na autobus w Jerozolimie (zginęło 26 osób);

– lipiec 1997 r. – podwójny zamach na targowisku Mahane Yehuda w Jerozolimie (zginęło 16 osób);

– czerwiec 2001 r. – zamach w Delfinarium w Tel Awiwie (zginęło 21 osób);

– sierpień 2001 r. – zamach w Pizzerii Sbarro w Jerozolimie (zginęło 15 osób);

– grudzień 2001 r. – zamach na autobus w Hajfie (zginęło 15 osób);

– maj 2002 r. – zamach w sali Rishon Letzion ( zginęło 16 osób);

– czerwiec 2002 r. – zamach na autobus Jerozolimie (zginęło 19 osób);

– marzec 2003 r. – zamach na autobus w Hajfie (zginęło 15 osób);

– czerwiec 2003 r. – zamach na autobus w Jerozolimie (zginęło 17 osób).

Po drugie jednak – gdyby to wszystko było tak proste jak powyższe suche daty
i przerażające liczby do opisu świata wystarczałaby statystyka. Tymczasem – jak wiadomo – człowiek i pies na spacerze mają statystycznie po trzy nogi, a świat jest dużo bardziej skomplikowany.

A już szczególnie w okolicach Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu Jordanu.

Pięć kroków do wojny

Wszystkiemu zawinili oczywiście Europejczycy. A dokładnie Brytyjczycy i Francuzi. Trzeba uczciwie przyznać, że większą winą należy obarczyć jednak Brytyjczyków. Rząd Jej Królewskiej Mości postanowił bowiem znaleźć chętnych do walk przeciwko Imperium Ottamańskiemu i żeby pozyskać walecznych ochotników na Bliskim Wschodzie i w Europie zadecydował o wsparciu ruchu syjonistycznego. Jednocześnie obiecał z drugiej strony Arabom (w zamian za udział w wojnie) stworzenie jednego państwa obejmującego: Syrię, Liban, Palestynę, Półwysep Arabski, Transjordanie i obecny Irak.

Jak to bywało wielokrotnie w przypadku Brytyjczyków: słowa nie zamierzali wcale dotrzymać. Po zakończeniu wojny doszło do zawarcia tzw. umowy Sykes-Picott, czyli tajnego porozumienia pomiędzy rządami Wielkiej Brytanii i Francji z 16 maja 1916 odnoszącego się do podziału Bliskiego Wschodu na strefy wpływów po zakończeniu I wojny światowej. Jego nazwa wywodzi się od dwóch negocjatorów i sygnatariuszy tego paktu, Marka Sykesa, reprezentującego Wielką Brytanię, i François Georges-Picotta, reprezentanta Francji. Układ podzielił Bliski Wschód na pięć stref: strefę administrowaną bezpośrednio przez Francję, utworzoną przez Liban, rejon Adany (Cylicję) i wybrzeże syryjsko-libańskie, strefę zależną bezpośrednio od Wielkiej Brytanii, utworzoną przez Dolną Mezopotamię, strefę A, złożoną z dzisiejszej Syrii i rejonu Mosulu, w której uznaje się suwerenność arabską, ale która znajdowałaby się pod protekcją Francji, strefę B, rozciągającą się od granicy
z Egiptem aż po Irak, również obiecaną niezależnemu państwu arabskiemu lub konfederacji państw arabskich, ale będącą pod protekcją Wielkiej Brytanii oraz strefę złożoną z terytorium palestyńskiego od Morza Śródziemnego aż po Jordanię, która znajdowałaby się pod kontrolą międzynarodową, z wyjątkiem portów w Hajfie i Akce, przeznaczonych dla Wielkiej Brytanii.

W ten sposób został uczyniony pierwszy krok: narysowane przez Brytyjczyków
i Francuzów granice Bliskiego Wschodu wyłączyły Palestynę spod jakiejkolwiek kontroli arabskiej.

Krok drugi to tzw. Deklaracja Balfoura – wydane 2 listopada 1917 roku oświadczenie brytyjskiego ministra spraw zagranicznych lorda Arthura Jamesa Balfoura o poparciu Wielkiej Brytanii dla koncepcji utworzenia żydowskiej siedziby narodowej w Palestynie. Deklaracja mówiła jednoznacznie iż „rząd Jego Królewskiej Mości przychylnie zapatruje się na ustanowienie w Palestynie domu dla narodu żydowskiego”. I chociaż oświadczenie było napisane tak, by nie kolidowało z obietnicami angielskimi wobec działaczy arabskich, zostało zrozumiane jako poparcie dla utworzenia w przyszłości państwa żydowskiego. De facto stanowiło pierwszy krok do ustanowienia państwa Izrael.

Krok trzeci to zgoda się na podział Palestyny na dwa państwa: żydowskie i arabskie, którą wyraziła w 1947 Organizacja Narodów Zjednoczonych.

Krok czwarty: 14 maja 1948 – także zgodnie z decyzją ONZ – państwo Izrael proklamowało niepodległość.

I wreszcie krok piąty: w tymże samym roku 1948 wojska izraelskie zrównały z ziemią wieś Al-Dżoura w pobliżu dzisiejszego izraelskiego miasta Aszkelon. Jej mieszkaniec Ahmed Ismael Jassin dołączył do licznego grona uchodźców palestyńskich.

Dokładnie 40 lat później tenże sam (już jako szajch) Ahmed Jassin stanie na czele

powstałej fundamentalistycznej organizacji – Islamskiego Ruchu Oporu (Harakat al-Muqawama al-Islamijja), w skrócie: Hamas.

Bez przemocy

To już ustaliliśmy: Hamas to krwawa, terrorystyczna organizacja, którą znamy na ogół z newsów telewizyjnych mówiących o „kolejnych ofiarach Hamasu”.

Jednak warto pamiętać, że nie zawsze tak było. Korzenie Hamasu sięgają bowiem lat 20-tych XX wieku, kiedy to powstał Ruch Muzułmańskiego Braterstwa, który prowadził
w Egipcie działalność społeczno-polityczną w meczetach, szpitalach, szkołach i na uniwersytetach. Ruch założono dla obrony wartości islamskich przed wpływami Zachodu, uznawanymi za demoralizujące.

W latach 40-tych ruch założył struktury organizacyjne w Palestynie. Przez kolejne lata, nawet po powstaniu państwa Izrael, i później po rozpoczęciu okupacji Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu Jordanu Stowarzyszenie Braci Muzułmanów (wtedy największa organizacja, w skład której wchodzili Palestyńczycy) nie nawoływało bezpośrednio do antyizraelskiej przemocy (w ogóle nie posiadało zbrojnego skrzydła), lecz wzywało do odnowy życia zgodnie z zasadami islamu.

Tak było w latach 1967-1976, kiedy nastąpiła rozbudowa Stowarzyszenia w Strefie Gazy i kiedy Stowarzyszenie powstrzymywało się zupełnie od aktywności politycznej. Zresztą działalność społeczna Braci na terenach okupowanych przez Izrael, a także głoszona przez nich filozofia samodoskonalenia się w życiu zgodnie z islamem, były alternatywą dla Palestyńczyków wobec nacjonalistycznej ideologii przemocy, propagowanej przez OWP i al-Fatah. O – jeśli nie pokojowej, to przynajmniej neutralnej postawie Braci świadczyć może choćby fakt, iż w1973 r. szajch Jassin stworzył sieć szkół, meczetów i ośrodków pomocy społecznej, które na Terytoriach Okupowanych były niezmiernie potrzebne. Organizacja, która zajmowała się budową i zarządzaniem tą rozrastającą się infrastrukturą powstała
w obozie Chan Junis i nosiła nazwę Mudżama Centrum Islamskie (al-Mudżamma al-Islami). Mało tego, w roku 1981 szajch Jassin założył Stowarzyszenie Młodych Kobiet Muzułmanek (Dżami’jjat asz-Szabbat al-Muslimat).

I tu mamy do czynienia z kolejnym z wielu paradoksów, który jasno pokazuje, że
w tamtym kawałku świata nic nie jest tak oczywiste jak nam się wydaje. Działalność Mudżamy – organizacji jak najbardziej fundamentalistycznej (acz nie terrorystycznej) została oficjalnie zaakceptowana przez Izrael. Mało tego… Mudżama otrzymywała również pieniądze od Izraela. Oprócz wojska również izraelskie tajne służby, na czele z Mossadem, brały czynny udział w organizacji i w zaopatrzeniu, rosnącego w siłę, ruchu islamskich fundamentalistów na Terytoriach Okupowanych. Powód? Rząd Izraela, wspierając Mudżamę umacniał naturalną przeciwwagę dla Organizacji Wyzwolenia Palestyny. Nic dziwnego więc, że ugrupowanie szajcha A. Jassina było uważane przez palestyńskich nacjonalistów za zdrajców sprawy palestyńskiej.

Bieda, wojny, polityka…

Cóż takiego stało się więc na przełomie lat 1987/88 co doprowadziło do wyewoluowania ze „zdrajców sprawy palestyńskiej” radykalnej organizacji terrorystycznej?

Jak zwykle powody były złożone i skomplikowane.

Po pierwsze, życie w strefie okupowanej trudno by było nazwać sielanką. Mnóstwo ludzi wciąż pamiętało niezliczone masakry Arabów dokonanych przez żydowskie oddziały podczas pierwszej wojny izraelsko-arabskiej w 1948 r. Zniszczono wówczas około 500 arabskich wiosek, a 750 tys. Palestyńczyków musiało uciekać z kraju. Świeża też była pamięć o wojnie sześciodniowej z 1967 roku, po której Izrael zajął Zachodni Brzeg Jordanu i Strefę Gazy. W Strefie Gazy żyło wtedy 381 tys., a na Zachodnim Brzegu Jordanu około 586 tys. Arabów, którzy od tego momentu zostali poddani wojskowej administracji Izraela. Palestyńczycy – słusznie zresztą – uważali, że znajdują się pod izraelską okupacją.

Po drugie, nastrojom radykalnym sprzyjał klimat społeczny. Zwolennicy islamskiego fundamentalizmu stanowili już liczącą się siłę w palestyńskim społeczeństwie. Głównie
w biednej i przeludnionej Strefie Gazy, gdyż tam właśnie łatwiej było dotrzeć ze swoimi hasłami religijnym radykałom. Terytoria Okupowane stały się miejscem niespotykanego wzrostu demograficznego. Pod koniec lat osiemdziesiątych, na tym terenie, ponad 2/3 ludności stanowili ludzie młodzi poniżej trzydziestego, a prawie połowa, poniżej piętnastego roku życia. Rosnące bezrobocie i pogłębiająca się pauperyzacja społeczeństwa pchała młodych ludzi w ramiona fundamentalizmu. „Czysty” nacjonalizm bez, nieomal, do tej pory, obligatoryjnie stawianych , religijnych czy politycznych, pytań – oto co było w cenie. Nastroje społeczne radykalizowały się z dnia na dzień, więc każdy kto widział w Izraelu okupanta, którego należy niezwłocznie wyeliminować (choćby fizycznie) stawał się towarzyszem broni w jedyni e słusznej sprawie.

Po trzecie wreszcie: radykalizacja Mudżamy była dla niej koniecznością, swoistym „być albo nie być”. Akcje charytatywne i budowa centrów edukacji nikogo już nie zadowalały. Mudżama traciła z dnia na dzień poparcie. I to w sposób dramatyczny.

Wojna domowa

Teraz brakowało tylko iskry. I ta zapłonęła dokładnie 8 grudnia 1987 r. W pobliżu izraelskiego punktu kontrolnego w Erez, izraelska ciężarówka staranowała samochód osobowy z Palestyńczykami. Na miejscu zginęły cztery osoby. Oczywiście społeczność arabska w stanie wrzenia potraktowała ten wypadek drogowy jako celowy akt przemocy skierowany przeciwko ludności palestyńskiej. Fala ruszyła. Ludzie wyszli na ulice protestując przeciwko okupacji. Naprzeciwko manifestujących stanęło wojsko izraelskie, które strzelało… ostrą amunicją. Zginął 17–letni Palestyńczyk, a kilkunastu innych zostało rannych.

Stało się. To już nie był protest. Zaczęła się wojna domowa, narodowe powstanie.
A dokładnie pierwsza Intifada (tzw. wojna kamieni), która wybuchła 9 grudnia 1987 w Strefie Gazy. W następnych dniach zamieszki objęły swoim zasięgiem całą Strefę Gazy oraz Zachodni Brzeg Jordanu. Celem powstania było wywalczenie prawa do proklamowania niepodległego państwa Palestyna.

To właśnie wtedy na scenę wkracza po raz pierwszy Hamas.

Uśmiech męczennika

Ogółem podczas pierwszej Intifady zginęło 1 162 Palestyńczyków (w tym 241 dzieci) i 160 Izraelczyków (w tym 5 dzieci). Dodatkowo około 1 tys. Palestyńczyków zostało zabitych przez Palestyńczyków (w większości wypadków przez bojowników Hamasu) za domniemaną współpracę z izraelskimi władzami.

W 1989 roku Hamas walczył już regularnie, rozpoczynając ataki na izraelskie cele wojskowe. Wcześniej, a dokładnie 18 sierpnia 1988 r. Hamas przedstawił swoje ideologiczne przesłanie – dokument zawierajacy 36 punktów nazwany Kartą Islamskiego Ruchu Oporu. Już we wstępie dokumentu został jasno zdefiniowany wróg organizacji. „Nasza walka
z Żydami jest bardzo wielka i poważna. Potrzeba jej wszelkiego szczerego wsparcia. Za tym krokiem nieuchronnie podążą następne.”. Podobnie brzmiał punkt siódmy Karty: „nie nadejdzie Dzień Sądu, aż muzułmanie nie zwalczą Żydów, gdy Żydzi kryć się będą wśród kamieni i drzew. Kamienie i drzewa powiedzą: O, muzułmaninie, o Sługo Boży, kryje się w mym cieniu Żyd, przybądź i zabij go.”

Punkt 13 stwierdzał natomiast: „Pokojowe inicjatywy, tzw. rozwiązania pokojowe i konferencje międzynarodowe są sprzeczne z zasadami islamskiego ruchu oporu… Konferencje te nie są niczym więcej, jak środkiem do wyznaczenia niewiernych na rozjemców na ziemiach islamskich… Nie ma innego rozwiązania problemu palestyńskiego poza świętą wojną Dżihad. Inicjatywy, propozycje i konferencje pokojowe są jedynie stratą czasu, działaniem na próżno”.

Z kolei punkt 15 nawoływał do Dżihadu: „W dniu, kiedy wróg przywłaszczy sobie choćby kawałek ziemi muzułmańskiej, Dżihad stanie się indywidualnym obowiązkiem każdego muzułmanina. W przypadku uzurpacji żydowskiej, obowiązkiem jest wznieść wojenny sztandar Dżihadu”.

Hamas, podobnie jak wcześniej Hezbollah, nadał też religijne uprawomocnienie zamachowcy-samobójcy. Jeden z członków Hamasu wyjaśniał, „ktoś taki nie jest samobójcą. Tylko szahidem, męczennikiem, a nawet więcej: instiszhadim, męczennikiem poległym
z własnej ręki […] Kimś, kto jest wart więcej niż człowiek zastrzelony podczas walki.” Zradykalizowany do granic szajch A. Jassin wyrażał swój stosunek do ideologii męczeństwa jeszcze bardziej dobitnie, mówiąc o „uśmiechu radości” (bassamat al-farah). Chodziło o to, że zamachowiec samobójca, zanim dokona detonacji ładunku wybuchowego, uśmiecha się czując iż męczeństwo, którego dokonuje, otwiera mu bramy raju.

W 1989 roku Hamas rozpoczął ataki na izraelskie cele wojskowe. Organizacja stała za licznymi zabójstwami, zamachami i porwaniami. W 1989 roku władze izraelskie zdelegalizowały Hamas.

Zawsze w odpowiedzi…

Ale uwaga! Zanim popadniemy w święte antyterrorystyczne oburzenie poznajmy jeden fakt z historii Hamasu. Fakt jakże znamienny.

Przez pięć lat Hamas atakował wyłącznie cele militarne, zabijał i porywał żołnierzy
i polityków lub też „niewiernych” Palestyńczyków. Wszystko zmieniło się na początku 1994 roku. Przełomem okazała się masakra 29 modlących się Arabów w Grobowcu Patriarchów w Hebronie (strzelał żydowski radykalny fanatyk Baruch Goldstein). Dokładnie w 40 dni po masakrze, w dniu 13 kwietnia 1994 roku pierwszy terrorysta-samobójca z Hamasu wysadził się w samochodzie-pułapce na przystanku autobusowym w Afula (zginęło 8 osób, a 51 zostało rannych). W ten sposób organizacja rozpoczęła atakować cele cywilne. Od tej pory Hamas określa izraelskich cywilów nazwą „celów militarnych”.

W ten właśnie sposób konflikt zaognia się. I jest w zasadzie nierozwiązywalny.
Z czterech powodów:

– Po każdej stronie występują silne tendencje ekstremistyczne. Współrządząca w Izraelu partia radykalna Likud odrzuca możliwości rozmów z Palestyńczykami oraz ich roszczenia terytorialne. Wyklucza także podział Jerozolimy i powstanie niezależnego państwa palestyńskiego, oraz zlikwidowanie osiedli żydowskich w Autonomii Palestyńskiej ( które zostały wybudowane wcześniej ), nie chce także oddać Syrii Wzgórz Golan. Ludność Palestyńska ucieka się do terrorystycznych metod działania, które destabilizują państwo oraz zagrażają jego obywatelom. Jako odpowiedź na te działania izraelskie władze także stosują brutalne środki i terror.

– Obydwie strony czują się uprawnione do władania tym niewielkim terytorium obecnego Izraela z przyczyn historycznych.

– Zewnętrzne, międzynarodowe środowisko, które próbuje znaleźć jakiś kompromis także pozostaje podzielone. Ludności Palestyńskiej sprzyjają wszystkie państwa islamskie, które uważają Izrael za obcą cywilizacyjnie enklawę na ziemiach arabskich. Natomiast Izrael popierany jest przez ogromną oraz bardzo wpływową diasporę żydowską, która zamieszkuje wiele bogatych państwach na Zachodzie i tym samym efektywnie lobbuje za swoimi izraelskimi pobratymcami.

– Izraelczycy podtrzymują okupację obszarów palestyńskich nie tylko przez wzgląd na przekonanie, iż są to ziemie historycznie żydowskie, ale także dlatego, że terytoria te mają bardzo duże znaczenie jeśli chodzi o bezpieczeństwo państwa Izraela. Gdyby powróciła sytuacja z lat sprzed wojny z roku 1967, to północ i południe Izraela połączone byłyby ponownie przez korytarz, którego szerokość w okolicach miast Netania oraz Hadera nie byłaby większa niż 20 kilometrów. Przeprowadzając atak z zaskoczenia przeciwnik był
w stanie w kilka godzin przedzielić państwo żydowskie. Bardzo ważną kwestią jest także dostęp do tych źródeł wody, które znajdują się na terenach palestyńskich. Izrael od wielu lat odczuwa deficyt wody. Na przykład bez wody, którą sprowadza się z okupowanych terenów byłoby niemożliwe rolnicze wykorzystywanie wielu obszarów.

Dominujące zmęczenie

Taka niekończąca się wojna bez perspektyw na rozejm musiała w końcu zmęczyć większą, mniej radykalną część społeczeństwa Palestyńskiego. Mimo sygnałów zaostrzenia polityki Izraela wobec ludności arabskiej w 1995 r., organizacja zaczęła tracić poparcie społeczne. Spadały słupki sondażowe Hamasu, rosły za to wyniki poparcia dla procesu pokojowego. Palestyńczycy byli po prostu zmęczeni nędzą i bezrobociem, które to z kolei były wynikiem załamania się po wybuchu intifady w 1987 r. już i tak słabej gospodarki.

W Hamasie doszło do rozłamu na „radykałów”, którzy widzieli jedyną drogę spełnienia postulatów organizacji poprzez walkę zbrojną i „umiarkowanych”, chcących stworzyć oficjalne struktury organizacji i brać czynny udział w życiu politycznym Autonomii Palestyńskiej.

Od połowy 1995 r. Hamas wydał decyzję o wstrzymaniu zamachów terrorystycznych na cele izraelskie. 13 grudnia 1995 r., ośmiu członków udało się Hamasu na rozmowy
z zewnętrznymi strukturami Hamasu, w sprawie wstrzymania zamachów. Następnie,
w dniach 17-21 grudnia 1995 r., prowadzili oni rozmowy w Kairze z przedstawicielami Autonomii Palestyńskiej. W ramach porozumień z organizacją J. Arafata, Hamas wstrzymał ataki terrorystyczne na cele izraelskie. Ten nieoficjalny rozejm pomiędzy Hamasem a OWP
i Izraelem trwał przez siedem miesięcy. Skończył się 5 stycznia 1996 r., w momencie namierzenia przez Szabak nieuchwytnego dotąd Jahii Ajasza (nazywanego „Inżynierem”), konstruktora bomb Islamskiego Ruchu Oporu.

Izrael kontratakuje

Zabicie Jahii Ajasza było jedną z najbardziej spektakularnych akcji izraelskich sił bezpieczeństwa. Ładunek wybuchowy został umieszczony w telefonie komórkowym, który został dostarczony J. Ajaszowi przez Palestyńczyka współpracującego z Szabakiem. Gdy głos Ajasza został rozpoznany, sygnał radiowy z krążącego nad Gazą izraelskiego samolotu aktywował detonator. Wybuch telefonu rozerwał J. Ajaszowi głowę. Śmierć Ajasza była impulsem dla organizacji, a pogrzeb w Gazie przerodził się w największą palestyńską manifestację w historii (300 tysięcy ludzi). Dodatkowo, szeregi ugrupowania zasilone zostały setkami nowych członków. J. Arafat skomentował zaistniałą sytuacje słowami: „Zawarliśmy pokój dzielnych i jesteśmy przekonani o jego słuszności. Domagamy się, żeby druga strona postępowała tak samo, a nie zabijała i mordowała na terytorium Palestyny, jak to uczyniła
z bojownikiem i męczennikiem Jahią Ajaszem”. J. Ajasz stał się nie tylko bohaterem ale również został uznany za szahida. Śpiewano pieśni na jego cześć, a jego imię wypisane było na prawie każdym budynku w Strefie Gazy.

Znamienne było oświadczenie Hamasu po śmierci J. Ajasza: „Waleczny ludu Palestyny, wasz walczący lud Hamas przynosi wam radosną wiadomość o tym, że przywódca bohater Jahia Ajasz poszedł do nieba, gratuluje swemu przywódcy, że zdobył honor męczennika w imię Boga, wolności, ojczyzny i ludu […] Męczeństwo było od dawna upragnionym życzeniem Jahii. Bohaterowie Hamasu cały czas żyją taką nadzieją.”

I znowu Hamas atakuje. Wybuchają autobusy z niewinnymi ludźmi. Wraca terror. Ale zwróćmy po raz kolejny uwagę: wybucha w odwecie za akcję służb specjalnych Izraela, które dokonują jej kiedy Hamas, a przynajmniej część jego działaczy zaczyna myśleć o zawarciu rozejmu.

Ale z rozejmu nici. Terror trwa nadal. Z tymże, względnie łagodny. Od zamachu
z 4 sierpnia 1997 r. do 9 sierpnia 2001 r. gdy zamachowiec-samobójca wysadził się w pizzerii Sbarro (15 zabitych, 132 rannych), zostało przeprowadzonych kilkanaście zamachów
z użyciem różnych metod, nie pociągających za sobą dużej ilości ofiar śmiertelnych.
W przeciągu tych trzech lat Hamas tylko raz użył metody zamachu samobójczego (29 września 1998 r. w Gusz Katif – 1 osoba zginęła, 8 zostało rannych) oraz ataku z użyciem noża (20 sierpnia 1998 r. w Tel Rumeijda, gdzie 1 osoba zginęła). Przeprowadzono także atak z użyciem: „samochodu-pułapki” (19 lipca 1998 r. w Jerozolimie – 1 osoba ranna), granatów (30 września 1998 r. na pojazd wojskowy w Hebronie – 25 rannych, dzień później również
w Hebronie – 18 rannych, atak na autobus w Beer Szewie, 19 września 1998 r. – 59 rannych), podłożenia ładunków wybuchowych (24 września 1998 r., w centrum handlowym w Tel-Awivie – 14 rannych, 5 września 1999 r., w Hajfie – 3 zabitych, 4 rannych, 7 listopada 1999 r., w Netanii – 27 rannych) oraz broni palnej (5 sierpnia 1998 r. w Itzhar – 2 zabitych,
13 września 1998 r. w Jerozolimie – 1 zabity, 1 ranny, 7 październik 1999 r. w pobliżu Dżeninu – 1 zabity). W tym okresie za zamach terrorystyczny został również uznany atak z użyciem pojazdu mechanicznego, gdy członek Hamasu wjechał samochodem w tłum izraelskich żołnierzy (10 października 1999 r. w Nahshon – 1 ofiara śmiertelna, 6 rannych).

Wahadło raz w tę, a raz we w tę

Tymczasem we wrześniu 2000 r. wybucha druga Intifada, zwana Intifadą Al-Aksa. Hamas ponownie za metodę walki uznaje zabicie jak największej liczby Izraelczyków. Okoliczności wzmacniają nurt radykalny. Pomiędzy wrześniem 2000 roku a kwietniem 2004 roku Hamas przeprowadził 425 akcji terrorystycznych przeciwko Izraelowi, zabijając 377 Izraelczyków. Równocześnie Hamas rozpoczął regularny ostrzał moździerzowy żydowskich osiedli położonych w Strefie Gazy. Szacuje się, że na osiedla spadło około 5 500 pocisków, zabijając 3 osoby. W 2002 roku Hamas użył rakiety Qassam do ostrzału terytorium Izraela ze Strefy Gazy. Dochodziło również do licznych ataków na wojskowe patrole i obiekty izraelskich sił bezpieczeństwa w Strefie Gazy.

W końcu wahadło radykalizmu znowu (na skutek zmęczenia społeczeństwa permanentnym krwawym konfliktem) odchyla się w drugą stronę. W stronę normalizacji, za jaką bez wątpienia należy uznać wejście Hamasu w normalny obieg polityczny: 24 stycznia 2006 roku Hamas uzyskał 76 miejsc w 132-osobowym parlamencie Autonomii Palestyńskiej. Hamas utworzył nowy palestyński rząd, którego premierem został Ismail Haniye. Nurt umiarkowany wzbiera szeroką falą.

Tyle, że tym razem Palestyńczycy (po raz kolejny zresztą) zaczynają krwawo walczyć sami ze sobą. Od 2006 roku na terytoriach palestyńskich nie odbyły się żadne wybory.
W 2007 roku rodzącej się palestyńskiej demokracji kres położyła bowiem wojna domowa między radykalnym religijnie Hamasem a świeckim Fatahem. Od tamtej pory Hamas sprawuje władzę w Strefie Gazy, natomiast Fatah tworzy władze Autonomii Palestyńskiej na Zachodnim Brzegu.

Jak nie wojna, to spór

I wreszcie ostatnie doniesienia – dosłownie sprzed kilku dni – przywódcy rywalizujących palestyńskich partii: Fatah i Hamas pominą etap tworzenia rządu tymczasowego i będą przygotowywać zaplanowane wstępnie na maj przyszłego roku wybory na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy.

Według przedstawicieli Hamasu skonfliktowane partie palestyńskie ustaliły po kameralnych negocjacjach prowadzonych w minionym tygodniu, że rządu jedności nie będzie. Miał on powstać po poczynionych w maju 2011 roku w Kairze (w siedzibie egipskiego wywiadu) ustaleniach między prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem, który jest jednocześnie przywódcą Fatahu i liderem Hamasu Chaledem Meszalem oraz przedstawicielami 11 innych partii palestyńskich. Tymczasowy rząd jedności narodowej miał sprawować władzę do czasu wyborów prezydenckich i parlamentarnych, które miały zostać przeprowadzone w ciągu roku.

Porozumienie z maja ubiegłego roku i utworzenie rządu tymczasowego miało skończyć czteroletni okres podziałów między Fatahem a Hamasem.

Z ustaleń tych niewiele do tej pory wynikło. Nie tylko nie powołano rządu tymczasowego, ale nie rozstrzygnięto też kwestii włączenia Hamasu do Organizacji Wyzwolenia Palestyny (pod jej egidą Palestyńczycy występują na forum ONZ) oraz utworzenia wspólnych struktur bezpieczeństwa.

A wracając do ostatnich wydarzeń. Znowu mamy do czynienia ze sporem. Powód? Prezydent Autonomii Palestyńskiej wcale nie potwierdził informacji Hamasu o tym jakoby pominięto etap tworzenia rządu tymczasowego. Co więcej, wysłannik Abbasa podkreślił dobitnie, że liderzy obu partii nie osiągnęli takiego porozumienia.

Dodał też, że przedstawiciele obu stron spotkają się w przyszłym miesiącu, by dalej próbować utworzyć rząd jedności narodowej.

Na domiar złego, jakby już mało było problemów, koncepcja utworzenia rządu jedności niepokoi Zachód. Przyczyna jest prosta: taki rząd pozostawałby pod silnym wpływem radykalnego, islamskiego Hamasu, który uznawany jest przecież przez USA i UE za organizację terrorystyczną.

Czy to się nigdy nie skończy?